Kiedy Jezus nasycił pięć tysięcy mężczyzn, zaraz przynaglił swych uczniów, żeby wsiedli do łodzi i wyprzedzili Go na drugi brzeg, do Betsaidy, zanim sam odprawi tłum. Rozstawszy się więc z nimi, odszedł na górę, aby się modlić. Wieczór zapadł, łódź była na środku jeziora, a On sam jeden na lądzie. Widząc, jak się trudzili przy wiosłowaniu, bo wiatr był im przeciwny, około czwartej straży nocnej przyszedł do nich, krocząc po jeziorze, i chciał ich minąć. Oni zaś, gdy Go ujrzeli kroczącego po jeziorze, myśleli, że to zjawa, i zaczęli krzyczeć. Widzieli Go bowiem wszyscy i zatrwożyli się. Lecz On zaraz przemówił do nich: «Odwagi, to Ja jestem, nie bójcie się!» I wszedł do nich do łodzi, a wiatr się uciszył. Wtedy oni tym bardziej zdumieli się w duszy, nie zrozumieli bowiem zajścia z chlebami, gdyż umysł ich był otępiały.
Nasze Modlitwy
Projekt prowadzony pod opieką Hermanice.Dominikanie.pl
Ewangelia wg św. Marka, Mc 6,45-52
Komentarz to ewangelii
Prowadź mnie, słodkie światło
Wśród otaczającej ciemności, prowadź mnie!
Zachowaj moje kroki
Nie proszę o oglądanie odległych scen
Jeden krok mi wystarczy.
Nie zawsze taki byłem,
Nie zawsze modliłem się, byś mnie prowadził,
Lubiłem wybierać i oglądać moją drogę, ale teraz prowadź mnie.
Lubiłem jasny dzień i pomimo moich obaw
Pycha górowała nad moją wolą.
Nie wspominaj minionych lat.
Jak długo Twoja moc mnie błogosławiła
Jak długo mnie jeszcze poprowadzi
Poprzez wrzosowiska i mokradła, skały i strumienie,
Aż noc się skończy
i z dzisiejszym porankiem uśmiechną się anielskie oblicza,
Które od dawna kochałem i zgubiłem na godzinę.
Św. John Henry Newman (1801-1890)
Dzienne czytania pochodzą ze strony https://www.evangelizo.org